
W kwietniu, w ramach obchodów Dnia Świadomości Autyzmu, wychowawcy klas realizują
specjalne scenariusze zajęć, które pomagają uczniom lepiej zrozumieć świat osób w spektrum
autyzmu. Podczas tych zajęć dzieci oglądają ciekawy film edukacyjny oraz poznają wyjątkowe
opowiadania autorstwa pani Moniki Pawlicy, napisane specjalnie na tę okazję dla klas 1-3 oraz 4-6.
Dzięki tym materiałom uczniowie nie tylko dowiadują się, czym jest autyzm, ale także uczą się
empatii i akceptacji wobec osób w spektrum.
Opowiadania przedstawiają historię Oskara – chłopca z autyzmem, który postrzega świat inaczej
niż jego rówieśnicy. Dzieci dowiadują się, że osoby w spektrum często przywiązują dużą wagę do
rutyny, ponieważ pomaga im ona czuć się bezpiecznie. Uczą się, że ich zmysły są wyjątkowo
wrażliwe – dźwięki, światło czy zapachy mogą być dla nich znacznie bardziej intensywne niż dla
innych. Dowiadują się również, że hałas i zamieszanie mogą sprawiać im trudność, a sytuacje
społeczne bywają dla nich skomplikowane. Najważniejsza jednak lekcja płynąca z tych opowieści
to zrozumienie, że autyzm to nie choroba, lecz sposób postrzegania świata, który warto poznać i
zaakceptować.
Wspierając Oskara w opowiadaniach, jego przyjaciółka Sara pokazuje, jak można pomagać osobom
w spektrum – poprzez cierpliwość, wyrozumiałość i dostrzeganie ich potrzeb. Dzięki temu
uczniowie uczą się, jak być dobrymi kolegami i koleżankami dla osób autystycznych.
Ważnym elementem tegorocznych działań jest także gazetka ścienna, przygotowana przez panią
Monikę Różańską, na której można znaleźć przydatne informacje o autyzmie – jego cechach,
sposobach wspierania osób w spektrum oraz ciekawostkach na ich temat.
Zachęcamy do przeczytania opowiadań, które znajdziecie poniżej! ⬇⬇⬇
„Oskar i dzień pełen hałasu”
Oskar lubił, kiedy dni wyglądały tak samo. To sprawiało, że czuł się bezpiecznie.
Każdego ranka wstawał o tej samej porze i zakładał niebieską koszulkę. Zawsze niebieską. To był
jego ulubiony kolor, bo przypominał mu niebo w bezchmurny dzień. Nigdy nie nosił bluz z
zamkiem – metalowy suwak go drażnił, czuł go na skórze nawet przez koszulkę i to było nieznośne.
Potem schodził na śniadanie. Dzisiaj był wtorek, a to oznaczało jedno – dzień płatków. We wtorki
zawsze jadł chrupiące płatki z zimnym mlekiem. Łyżka po łyżce, bez rozmów, bez pośpiechu.
W szkole też miało być jak zawsze. Oskar usiadł w swojej ławce – drugiej od okna, po lewej stronie
w sali numer 30. To było jego miejsce, znał je na pamięć. Pani zaczęła lekcję, a on słuchał i pisał
literki w swoim zeszycie, równo i starannie. Na przerwie poszedł z Sarą na korytarz na pierwszym
piętrze. Usiadł z dziewczynką na krzesłach obitych zielonym materiałem, to było jego ulubione
miejsce. Stąd mógł obserwować ścianę wielkich puzzli stworzoną przez uczniów szkoły – i zawsze
jakiś nowy szczegół zwracał jego uwagę. Zresztą chłopiec uwielbiał puzzle, potrafił układać je
godzinami. Nikt tak sprawnie i szybko jak on nie potrafił tego robić. Największym marzeniem
chłopca jest, by pobić rekord Guinnessa w układaniu puzzli. Obecnie wynosi on 551232 elementy
rozłożone na powierzchni miejskiego stadionu.
Tak więc ten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie. Ale coś się zmieniło.
Nagle rozległ się głośny, przenikliwy dźwięk. Drryń! Drryń! Drryń!
Oskar skulił się na krześle i zasłonił uszy. Dźwięk był za głośny, zbyt nagły, niespodziewany. I
zupełnie inny niż znał do tej pory. Zresztą zamiast zwykłego dzwonka, który w szkole kiedyś
zawsze oznaczał koniec lekcji, od niedawna w szkole grała muzyka. Jego serce zaczęło bić
szybciej. Klasa wstała, pani kazała ustawić się w rzędzie i wyjść na boisko.
Oskar i Sara zeszli schodami od strony świetlicy, minęli panią Sylwię, która czuwała nad
bezpiecznym wyjściem. Pani Sylwia zawsze dbała o to, by dzieci wychodziły bezpiecznie na
zewnątrz i wracały do szkoły po takich ćwiczeniach. Kiedy dotarli na boisko, Oskar zauważył, że
wokół odbywa się remont – boisko do piłki nożnej wyglądało trochę inaczej, bo teraz były tam
wielkie maszyny i plac zabaw zniknął, ale Oskar wiedział, że to wszystko wróci do normy, kiedy
prace się skończą. Na boisku zebrali się wszyscy uczniowie, a pani zliczała dzieci.
Dzieci śmiały się i rozmawiały, ale Oskar nic nie słyszał poza tym strasznym hałasem, który wciąż
dzwonił mu w głowie.
Świat zrobił się zbyt jasny. Słońce odbijało się od okien, dzieci ruszały się w różne strony, a
dźwięki ich kroków i głosów mieszały się ze sobą. Oskar czuł, jak robi mu się gorąco, jakby był
zamknięty w bańce, która zaraz pęknie. Jego ręce zaczęły machać w górę i w dół. Mach, mach,
mach – to pomagało, ale tylko trochę.
– Oskar, to tylko ćwiczenia. Nic się nie dzieje – usłyszał znajomy głos.
To była Sara. Stała obok niego i nie dotykała go, bo wiedziała, że teraz to by nie pomogło. Ale
mówiła cicho i spokojnie.
– Zaraz wrócimy do klasy. Jestem tutaj, oddychaj.
Oskar spojrzał na nią. Próbował oddychać razem z nią, powoli, tak jak kiedyś mu pokazała. Sara nie
śmiała się z niego, nie pytała, dlaczego macha rękami. Po prostu była.
Po chwili pani policzyła wszystkich i kazała wrócić do szkoły. W klasie znów było cicho i
spokojnie. Oskar usiadł na swoim miejscu, a Sara obok niego.
– Było trudno, prawda? – zapytała.
Oskar skinął głową.
– Ale dałeś radę – dodała z uśmiechem.
Oskar też się uśmiechnął. Wiedział, że jutro wszystko wróci do normy. A Sara wciąż będzie obok.
„Oskar i kawałki codzienności”
Oskar obudził się jak co dzień o tej samej godzinie. Była środa, a to oznaczało, że jak zawsze na
śniadanie zje płatki z mlekiem. Mleko nie mogło być zbyt ciepłe, bo wtedy zmieniało smak, a on
nie lubił niespodzianek w jedzeniu. Założył swoją ulubioną niebieską koszulkę – ten kolor zawsze
kojarzył mu się z błękitem nieba i spokojem. Na wierzch narzucił bluzę, ale bez zamka. Zamki go
drażniły, ich twardość pod palcami i dźwięk, jaki wydawały, gdy się je zapinało.
Droga do szkoły była taka jak zawsze. Szedł równym tempem, licząc kroki między krawężnikami.
Gdy przekroczył próg szkoły, skierował się do swojej klasy. Do niedawna dzwonek na lekcje był
zwykłym, głośnym sygnałem, ale od jakiegoś czasu w szkole zamiast dzwonków grała muzyka. Na
początku było to dla niego trudne – zmiana wprowadzała chaos, a on lubił przewidywalność. Teraz
już się przyzwyczaił.
Gdy dotarł do swojej klasy, czekała go niespodzianka. Na drzwiach sali 13 wisiała karteczka z
napisem: „Dziś godzina wychowawcza w 38. To nieco wytrąciło go z równowagi. Sala 38 to sala
biologiczna, a teraz przecież nie ma być biologii. W dodatku pachnie tam w charakterystyczny
sposób, chyba tymi wszystkimi preparatami, które oglądają czasem podczas zajęć. Nie lubił zmian,
a ta, choć niewielka dla innych, sprawiła, że poczuł ścisk w żołądku. Wziął kilka głębokich
oddechów, żeby się uspokoić. Sara, jego najlepsza przyjaciółka, zauważyła jego niepokój.
– Hej, damy radę – powiedziała cicho. – To tylko inne krzesła i inna tablica, a temat ten sam.
Uśmiechnął się lekko. Miała rację. Sara zawsze wiedziała, co powiedzieć.
Lekcja miała się rozpocząć. Uczniowie nie wiedzieli, co będą robić na godzinie wychowawczej.
Wychowawczyni uśmiechnęła się tajemniczo i uruchomiła prezentację o autyzmie. Oskar czuł
napięcie w powietrzu – niektórzy uczniowie szeptali, ktoś się zaśmiał pod nosem. Inni patrzyli na
ekran z zaciekawieniem. Gdy film się skończył, pani zapytała:
– Co o tym myślicie?
Zapadła cisza. W końcu Oskar uniósł rękę. Prawie nigdy tego nie robił. W klasie zapanowało
zdziwienie.
– Chciałbym coś powiedzieć – zaczął. – Bo ja… jestem w spektrum autyzmu.
Kilka osób spojrzało na niego szeroko otwartymi oczami. Zawsze wiedzieli, że Oskar jest trochę
inny, ale nie wiedzieli dlaczego.
– To nie jest choroba – kontynuował. – Nie da się tego wyleczyć, bo nie ma czego leczyć. Po prostu
mój mózg działa trochę inaczej. Czasami słyszę wszystko naraz – na przykład, kiedy idę na
przerwie korytarzem, słyszę rozmowy, dzwonki telefonów, stukot butów i szelest kartek w
zeszytach. Dla was to tylko tło, dla mnie to wszystko dzieje się jednocześnie, jakby ktoś zwiększył
głośność na maksa. Dlatego często szukam cichych miejsc. Lubię ścianę puzzli na pierwszym
piętrze, bo tam mogę się skupić i uspokoić. Puzzle mnie relaksują, bo mają zasady – zawsze można
znaleźć pasujący element. Tak samo z kostką Rubika, mogę nad nią panować, w przeciwieństwie do
otoczenia. Czasami na przerwie zakładam słuchawki wyciszające, bo wtedy dźwięki nie są takie
przytłaczające.
– To dlatego rzadko gadasz na przerwach? – zapytał Bartek z trzeciej ławki.
– Trochę tak – przyznał Oskar. – Ale to nie znaczy, że nie lubię ludzi. Po prostu lepiej mi się
rozmawia, jak jest spokojnie i wiem, o czym mówimy. Nie lubię też patrzeć ludziom w oczy –
kontakt wzrokowy mnie przytłacza i rozprasza, jakby ktoś zaglądał prosto do mojej głowy.
– A pamiętacie, jak kiedyś się strasznie wściekłem na lekcji? – zapytał nagle. – Wtedy nie
rozumiałem, co się dzieje, miałem w głowie taki chaos, że nie umiałem sobie poradzić. To było jak
reset systemu. Krzyczałem, nie mogłem uspokoić oddechu, prawie podniosłem ławkę z zamiarem
rzucenia jej. Nawet przeklinałem. Wtedy nie umiałem nad tym zapanować. Teraz wiem, że to było
nieodpowiednie, nauczyłem się lepiej nad sobą panować. Nie mogę Wam obiecać, że to się nie
powtórzy, ale jeśli tak, chciałbym żebyście byli wyrozumiali. I dali mi wtedy spokój i przestrzeń na
wyciszenie.
– To mega ciekawe – powiedziała pani wspomagająca. – A czy wiecie, że są też osoby w spektrum,
które mają zdolności sawantyczne – na przykład potrafią zapamiętać tysiące cyfr albo
błyskawicznie mnożyć ogromne liczby w pamięci? Niektórzy malują obrazy z pamięci z
fotograficzną dokładnością albo skomponowali symfonię, mając kilka lat.
– Ej, to serio jak supermoce! – rzucił ktoś.
– A ty masz jakieś takie zdolności? – dopytał Kacper.
Oskar uśmiechnął się lekko.
– Może nie aż tak, ale umiem ułożyć kostkę Rubika w mniej niż minutę. I mam jedno wielkie
marzenie – pobić rekord Guinnessa w układaniu puzzli.
– Serio? – zdziwiła się Klara. – Ale kozak!
– A ja słyszałem, że Mata, ten raper, też jest w spektrum! – rzucił klasowy kozak.
– To możliwe – odpowiedziała pani wspomagająca. – Wiele znanych osób jest w spektrum
autyzmu. To nie przeszkadza w osiąganiu sukcesów, wręcz przeciwnie – często pomaga w
skupieniu się na pasjach i rozwijaniu talentów.
Sara uniosła rękę.
– Wiecie, jak można pomóc osobom w spektrum? – zapytała. – Na przykład nie wyśmiewać ich,
kiedy zachowują się inaczej. Nie każdy musi gadać non stop i śmiać się z memów. Czasem
wystarczy zapytać, czy ktoś chce pogadać, a jeśli nie – to też spoko. No i jak widzicie kogoś w
słuchawkach, to może nie warto od razu podchodzić i wrzeszczeć mu do ucha.
Nauczycielka uśmiechnęła się.
– Właśnie o to chodzi. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, w holu na parterze przygotowaliśmy
gazetkę o autyzmie. Możecie tam znaleźć sporo ciekawych informacji.
– Wiesz, Oskar, ja zawsze myślałem, że ty trochę jakby… jesteś z innej planety – powiedział nagle
Dawid. – Ale teraz rozumiem, że nie jesteś kosmitą. Po prostu inaczej odbierasz świat.
Oskar uśmiechnął się.
– Dokładnie. To, że moje zmysły działają inaczej, nie znaczy, że jestem kosmitą. Jestem po prostu
sobą.
Po lekcji podszedł do niego Kuba, największy klasowy luzak.
– Ej, stary, to było serio odważne – powiedział. – Jesteś Sigmą!
Oskar nie był pewien, co to znaczy, ale ton głosu Kuby brzmiał szczerze.
Sara kolejnego dnia na czwartkowym spotkaniu samorządu zaproponowała niecodzienną
inicjatywę: akcję szkolnego układania puzzli. Tydzień później cała sala gimnastyczna zamieniła się
w wielką „układalnię” puzzli, a Oskar przyglądając się wszystkiemu poczuł miłe gilgotanie w
sercu. To było coś więcej niż zwykła zabawa – wszyscy zobaczyli, że różnice nie oddzielają ludzi,
tylko mogą ich łączyć.
